Szukaj na tym blogu

piątek, 26 marca 2021

"Teraz i na zawsze" Mikki Daughtry, Rachael Lippincott

   Zapraszam na recenzję 

Autorki: Mikki Daughtry, Rachael Lippincott

Tytuł:  Teraz i na zawsze (org. All This Time)

Data wydania:  wrzesień 2019 (w Polsce kwiecień 2021)

Liczba stron: 408

Wydawnictwo: Media Rodzina

Gatunek: Powieść obyczajowa, YA, Romans

Język oryginału: Angielski

Tom serii: Powieść jednotomowa


Duet autorek wydał wcześniej powieść "Five Feet Apart", w Polsce znaną jako "Trzy kroki od siebie". Książka ta została zekranizowana. 

☁ ☁ ☁

Kyle i Kimberly tworzyli idealną parę przez wszystkie lata liceum. Jednak w wieczór balu na zakończenie szkoły wydarza się katastrofa. Podczas jazdy samochodem zupełnie niespodziewanie Kimberly zrywa z Kyle’em i dochodzi do wypadku. Kimberly ginie, a Kyle z uszkodzeniem mózgu trafia do szpitala. Nikt nie jest jednak w stanie pojąć, z jak ogromną traumą musi zmierzyć się chłopak. Nikt nie jest w stanie go zrozumieć.
Z wyjątkiem zjawiskowej dziewczyny o imieniu Marley. 

Marley cierpi z powodu własnej straty, straty, za którą wciąż się obwinia. Podczas gdy ona i Kyle wzajemnie leczą swoje rany, niepostrzeżenie pojawia się między nimi uczucie. Kyle jednak nie może się pozbyć przeświadczenia, że nadciąga kolejna katastrofa – silniejsza niż wszystkie inne. Katastrofa, która zniszczy bowiem wszystko, co tak bardzo starał się zbudować na nowo. I ma rację.

(Opis fabuły pochodzi ze strony wydawnictwa)

"Teraz i na zawsze" było dla mnie pierwszym spotkaniem z pisarkami. Nie czytałam "Trzech kroków od siebie", jednak widziałam film. Mniej więcej orientowałam się jakiego rodzaju historii mogę się spodziewać. I tak, obie utrzymane są w podobnych klimatach.

Szczerze powiedziawszy, mam bardzo duży problem z tą powieścią. Chodzi przede wszystkim o to, że główna fabuła zaczyna się dopiero w 2/3 książki.  I tu nie przesadzam, to nie tak że na początku się nic nie działo albo te wydarzenia mnie nie zainteresowały. Po prostu w tym miejscu dzieje się coś co zaczyna zupełnie nową historię, ciężko to nawet nazwać plot twistem. Moim zdaniem, lepszą decyzją byłoby skrócenie pierwszej części, która jest przydługa i mniej istotna, a skupienie się na tym co dzieje się pod koniec i pogłębienie tematu. Jest tam kilka fragmentów opisanych bardzo pobieżnie. Dlatego ciężko będzie mi cokolwiek pisać o tej książce, bo jak już wspominałam, właściwa akcja zaczyna się grubo za połową.

To może zacznijmy od bohaterów. Kyle, z którego perspektywy śledzimy wydarzenia jest jedną z bardziej wkurzających, zapatrzonych w siebie postaci, o jakich czytałam. I do tego wszyscy, których spotka na swojej drodze mówią mu, że jest egoistą, a on przez większość czasu nic z tym nie robi. Liczą się tylko jego uczucia i pragnienia. Z kolei Marley jest tak idealna, że aż nierealna. Jest typową dobrą dziewczyną o złotym sercu, kochają ją dzieci i lgnie do niej fauna, zawsze ma ze sobą kwiaty i barwną historię do opowiedzenia.

Poza tym mamy jeszcze mamę Kyle'a, jego najlepszego przyjaciela Sama i byłą dziewczynę Kim. Z początku były to bardzo fajne postacie, żywe, zróżnicowane, próbowali jakoś prostować głównego bohatera. Ale potem okazało się, że ich rola sprowadza się do "nie powiedziałem ci żeby cię chronić". Nie znoszę tego.

Opisane zostały tu dwa związki głównego bohatera - wspomnienia związane z Kim i rodzące się uczucie między nim i Marley. Ten pierwszy bardzo przypadł mi do gustu. Był taki prawdziwy, kłótnie, powroty, niepewność, a potem już przyzwyczajenie. Jestem w stanie uwierzyć, że coś takie mogło wydarzyć się między dwójką młodych ludzi. Co do tego drugiego.... Tak jak według mnie Marley była wyidealizowana, tak relacja Kyle'a z nią to dopiero była historia jak z bajki, od pierwszego do ostatniego spotkania. I serio, nie sądzę żeby ktokolwiek był skłonny w coś takiego uwierzyć.

Myślę, że autorki bardzo chciały zaskoczyć czytelnika, ale są lepsze sposoby od tego, który wybrały. Niestety mi się to nie podobało, w ogóle nie wierzyłam w tę historię i moim zdaniem coś takiego nie wydarzyłoby się w prawdziwym życiu. Aż takie zbiegi okoliczności nie mają miejsca. A jakby nie patrzeć to jednak powieść obyczajowa.

★★☆☆
Moja ocena dla tej pozycji to 2/5 gwiazdek. Nie jest obiektywnie zła, to po prostu moje odczucia. Myślę, że fanom romansów z mniejszym doświadczeniem czytelniczym lub z bardziej romantyczną duszą na pewno bardziej się spodoba.

środa, 17 marca 2021

"Piętno Katriny" Agnieszka Bednarska

   Zapraszam na recenzję 

Autor: Agnieszka Bednarska

Tytuł:  Piętno Katriny

Data wydania:  marzec 2021

Liczba stron: 384

Wydawnictwo: Media Rodzina

Gatunek: Thriller/elementy paranormalne

Język oryginału: Polski

Tom serii: Powieść jednotomowa


Agnieszka Bednarska jest polską autorką, publikującą od 2012 roku. Pisze powieści różnych gatunków, od thrillerów po romanse. Obecnie mieszka wraz z rodziną w Wielkiej Brytanii.

☁ ☁ ☁

Huragan Katrina spustoszył stany Luizjana i Missisipi w sierpniu 2005 roku. Pozostawił tym samym po sobie nie tylko straty materialne. Zrujnowane domostwa czy wypłukane przez wielką wodę cmentarze to tylko niektóre ich przykłady. Zostawił także traumę w psychice ludzi, którzy go przeżyli. Do miejscowości doświadczonej huraganem przyjeżdża dziewczyna z Polski. Ucieka przed trudnymi przeżyciami, ale w Norco Valley nie czeka na nią sielanka. Podobnie jak na pewną rodzinę, która osiedla się w tajemniczym domostwie.

(Opis fabuły pochodzi ze strony wydawnictwa)

Decyzję o zrecenzowaniu tej książki podjęłam z kilku powodów. Po pierwsze, chcę spróbować czytać więcej polskich autorów, do tej pory czytałam głównie (jak nie wyłącznie) Mroza i nie jest to przykład dobrej literatury. Po drugie, książka jest oparta na faktach, co zawsze doceniam, dobrze jest przy okazji się czegoś dowiedzieć. Po trzecie, sama nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę, raczej nie wpisuje się ona w moją strefę komfortu i nie przypomina tego, co zwykle wybieram. Ale opis mnie zainteresował i postanowiłam spróbować.

Na początku trudno było mi się wciągnąć. Śledzimy dwie perspektywy - młodej dziewczyny Amy oraz rodziny, rozpoczynającej nowe życie w Norco Valley, mieście do którego kilkanaście lat temu dotarł huragan Katrina. Od pierwszych stron miałam wrażenie, że czytam jakieś przypadkowe historie, co rozdział to nowa. Kiedy w końcu doszło do spotkania głównych bohaterów, co na szczęście dzieje się dość szybko, poukładałam sobie wszystko i zaczęło to do siebie pasować, a historia stała się spójna i przejrzysta.

Ale pomijając fabułę, to co jest najważniejsze w tej książce to klimat. Autorka zrobiła coś niesamowitego. My czytelnicy, tak jak i główni bohaterowie, jesteśmy ludźmi z zewnątrz, nie przeżyliśmy tego, co mieszkańcy miasteczka. A mimo to, dzięki barwnej narracji możemy poczuć panującą tam aurę, niepokój, strach. Niepewność, jaką wzbudza silniejszy podmuch wiatru czy ciemne chmury. Dowiadujemy się jak huragan wpływa na ludzi, społeczność nie tylko fizycznie, niszcząc domy, drogi, odbierając życia, ale też jak to oddziałuje na ich psychikę. Po takich wydarzeniach ludziom towarzyszy stały lęk i udziela się on przy czytaniu tej książki.

Podoba mi się sposób wykreowania bohaterów. Każdy z nich ma swój głos, swoją indywidualność. Nie możemy od razu określić czy są pozytywni czy nie, mają swoje motywacje, niekoniecznie dobre, starają się postępować, według siebie, najlepiej jak mogą. Jest też kilka momentów, w których nie wiemy co jest prawdą, a co nie i komu powinniśmy zaufać. 

Jednak mam kilka problemów. Nie do końca rozumiem rolę historii rodziny Amy, po prostu dla mnie nijak się to ma do reszty fabuły, oprócz tego, że był to impuls do jej wyjazdu. A jeśli to jest tylko ten jeden powód to według mnie za dużo czasu poświęcone jest temu w książce. Druga sprawa to przeszłość Huberta. Może ja coś ominęłam, może nie doczytałam, ale zabrakło mi jakiegoś wyjaśnienia, jakiegokolwiek. 

Zaskoczyła mnie obecność elementów paranormalnych, po prostu się ich nie spodziewałam (pomijając fakt, że jest o tym zarówno w opisie jak i na początku książki). Ale idealnie współgrają one z fabułą, główna intryga nabiera dużo głębszego sensu. Spodziewałam się też, że sama Katrina odegra tu większą rolę. Oczywiście, jej obecność jest mocno wyczuwalna z każdej strony, jednak nie doświadczamy z nią bezpośredniego spotkania. 

★★★☆☆
Moja ocena dla tej pozycji to 3,5/5 gwiazdek. Jak dla mnie to bardzo dobra książka, z małymi wadami, ale nie ujmują one ani trochę z całej historii. 

wtorek, 2 lutego 2021

"Zauroczona, zakochana, zwariowana" Laura Steven

   Zapraszam na recenzję 

Autor: Laura Steven

Tytuł:  Zauroczona, zwariowana, zakochana (org. The Love Hypothesis)

Data wydania:  marzec 2020 (w Polsce luty 2021)

Liczba stron: 335

Wydawnictwo: Media Rodzina

Gatunek: Literatura obyczajowa, science fiction, romans, YA

Język oryginału: Angielski

Tom serii: Powieść jednotomowa



Laura Steven jest autorką licznych powieści dla młodzieży, jak dotąd "ZZZ" jest jedyną, która ukazała się w Polsce.

☁ ☁ ☁

Caro Kerber-Murphy myśli o sobie jak o introwertycznym nerdzie zakochanym w świecie fizyki. I tylko gdy jej ojcowie smacznie śpią, włącza cichutko komedie romantyczne, marząc o idealnej miłości łączącej ją z Harukim – chłopakiem, w którym jest bez wzajemności od dawna zakochana. Jak jednak zwrócić uwagę chłopaka, gdy nikt, absolutnie nikt, z wyjątkiem dwóch oddanych przyjaciółek i ukochanych ojców, jej nie zauważa? Na szczęście Caro w porę dowiaduje się o przełomowym odkryciu naukowym, które możepomóc jej w rozwiązaniu problemu. Jaki wpływ na jej przyjaźń będzie miało tajemnicze odkrycie? Czy Caro w końcu uda się odnaleźć pewność siebie i dostrzec swoje piękno?

(Opis fabuły pochodzi ze strony wydawnictwa)

Ostatnio próbuję poszerzyć swoje czytelnicze horyzonty. Nie oszukujmy się, z romansami nigdy nie było mi po drodze, dokładając do tego sci-fi, sama zastanawiam się, czemu akurat ta książka mnie zainteresowała. Nie będę też ukrywać, że dostałam od wydawnictwa propozycję napisania "polecajki", która miała znaleźć się w tej powieści, dla mnie było to coś wielkiego. Przeczytałam opis i kilka pierwszych rozdziałów, z początku się trochę obawiałam, ale szybko zaangażowałam się w fabułę i przeżycia bohaterów. 

To, co najpierw zwróciło moją uwagę to przedstawienie głównej bohaterki - introwertyczny nerd z duszą romantyczki. Od razu uznałam się zrozumiemy i polubimy. Dobrze było w końcu czytać o dziewczynie, która nie jest idealna. Bo Caro, rzeczywiście, jest kujonką, potrafi zrozumieć najbardziej zawiłe zagadnienia fizyki, ale jest także nastolatką, która robi głupie, naprawdę głupie rzeczy. Nie udaje nad wiek dojrzałej, perfekcyjnej uczennicy, podejmuje nieprzemyślane decyzje, kłóci się z przyjaciółkami i przede wszystkim, dosięgają jej konsekwencje jej czynów.

Całkiem niedawno czytałam "Bezsenną" autorstwa Lou Morgan, pojawił się tam bardzo podobny motyw. Bohaterki obu powieści z pomocą Internetu weszły w posiadanie nie do końca sprawdzonych tabletek. Na szczęście na tym podobieństwa się kończą, bo "Bezsennej" szczerze nie znoszę. W "ZZZ" Caro szybko orientuje się, że postąpiła nierozsądnie i kierując się niewłaściwymi pobudkami. 

Jak wspominałam, polubiłam Caro, ale moimi ulubionymi bohaterami byli zdecydowanie jej ojcowie, wspierający i wyrozumiali rodzice, mieli też swoje śmieszniejsze momenty. Inne postaci drugoplanowe, jak Haruki, który jest obiektem westchnień głównej bohaterki, czy jej przyjaciółki, niespecjalnie przypadli mi do gustu. Są to takie osoby, z którymi wiem, że raczej nie chciałabym spędzać czasu. Mimo to, uważam że zostali dobrze wykreowani, jak na nastolatków.

Trochę liczyłam na rozwinięcie wątku potajemnego oglądania komedii romantycznych. Jednak pojawia się on na początku, potem całkowicie o nim zapominamy, po czym zostaje wspomniany na sam koniec. Nie jest to nic ważnego, nie ujmuje to niczego od fabuły, więc brak rozwinięcia nie ujmuje niczego tej powieści.

Zaskoczył mnie wątek romantyczny i strona w jaką ostatecznie poszedł. Nie do końca tego się spodziewałam. Ale nie jest to wada, bardziej kolejna zaleta tej książki, coś odrobinę innego od reszty młodzieżówek. 

★★★☆☆
Moja ocena dla tej pozycji to 3,5/5 gwiazdek. Jest ona na pewno warta uwagi, szczególnie dla osób w wieku licealnym. Można wynieść z niej wiele przydatnych lekcji, a przy tym doskonale spędzić czas.

"Finał Rosie" Graeme Simsion

  Zapraszam na recenzję 

Autor: Graeme Simsion

Tytuł:  Finał Rosie (org. The Rosie Result)

Data wydania:  luty 2019 (w Polsce styczeń 2021)

Liczba stron: 400

Wydawnictwo: Media Rodzina

Gatunek: Literatura obyczajowa

Język oryginału: Angielski

Tom serii: #3


Oprócz omawianej tu serii o Rosie i Donie Tillmanie, Graeme Simsion wydał samodzielną powieść "Lista przebojów Adama Sharpa" oraz wraz z żoną, Anne Buist, napisał "Na szlaku szczęścia", która nie należy do moich ulubieńców, ale na pewno spodoba się komuś z większym bagażem doświadczeń.

☁ ☁ ☁

Główny bohater, profesor genetyki Don Tillman, do wszystkiego podchodzi w sposób ściśle naukowy. Często musi się zmierzyć z ludzkimi problemami, które okazują się o wiele trudniejsze niż najbardziej zawiłe równania matematyczne. Najpoważniejszym jest fakt, że jego syn Hudson przeżywa kłopoty w szkole – nie umie się dopasować do otoczenia. Na szczęście Don ma bogate doświadczenie, jeśli chodzi o niedopasowanie do społeczeństwa. Profesor weźmie się za bary z systemem edukacji i stawi czoła ważnym pytaniom na swój temat. A przy okazji otworzy najlepszy na świecie bar z cocktailami..

(Opis fabuły pochodzi od wydawnictwa) 

Chyba na początku warto zaznaczyć, że ta seria należy do moich ulubieńców. Pamiętam, jak pierwszy tom zobaczyłam u Padfoodandprongs07. Od razu zaciekawiła mnie okładka, ale nie wiedziałam, że książka została wydana w Polsce. Mój egzemplarz udało mi się wyhaczyć podczas wymiany książkowej na WTK, a przeczytałam go w Chorwacji trzy lata temu. I wtedy się zakochałam, po roku zabrałam się za kontynuację i było tylko lepiej. Oczywiste jest więc, że co do finału historii miałam wysokie oczekiwania.

Z wielką radością mogę oznajmić, że wszystkie pozytywne uczucia, jakie żywię do tej serii, towarzyszyły mi i od pierwszej strony tego tomu. To ciepło,  które czujesz, gdy jesteś w znajomym, komfortowym miejscu, bohaterowie, którzy są niemal jak rodzina. Rzadko trafia się na tak wyjątkową książkę, a Rosie właśnie taka dla mnie jest.

Może fabuła nie jest niczym nowym ani spektakularnym - dwójka ludzi wychowuje dziecko i pojawiają się problemy. W skrócie tak, o tym to jest. Ale ja uwielbiam sposób, w jaki autor rozwija tak prostą fabułę i ukazuje jej głębię. Głównym problemem, jak już wspominałam jest tu wychowanie dziecka. Wychodząc dalej mamy poruszane tu oswojenie się ze zmianą miejsca zamieszkania, utratą bliskiej osoby, nawiązywanie więzi rodzicielskiej, coming out, szczepienia, ale też dużo poważniejsze sprawy, jak rasizm, przemoc domowa,  czy najważniejszy wątek - rozpoznanie spektrum autyzmu. A przy tym ta książka jest niesamowicie lekko napisana, informacje nie przytłaczają czytelnika, ale przekazana wiedza, podana w przejrzysty sposób, zostaje z nim na dłużej.

I ja nie żartuję, mówiąc, że bohaterowie są jak rodzina. Autor ma moim zdaniem wielki dar do pisania postaci. Każdy z nich jest jakiś, ma własny charakter, zapamiętujemy nawet tych z trzeciego planu. Dostajemy wiele głosów, wiele punktów widzenia tych samych sytuacji. Graeme Simision bardzo dobrze potrafi uchwycić perspektywę różnych ludzi, niezależnie od wieku czy płci. Każda osoba tutaj może określić swoje stanowisko w danej sprawie i są one bardzo zróżnicowane.

Ciężko jest mi oceniać ten tom jako oddzielną książkę, ale na pewno trzyma poziom, jest prześmieszna, daje dużo do myślenia i jest idealnym zamknięciem serii.

★★★★★

Moja ocena dla tej pozycji to 5/5 gwiazdek. Jak mówiłam - prosta, zabawna historia, ale z ważnym przekazem. Myślę, że jest na tyle uniwersalna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.

środa, 13 stycznia 2021

"Wybrańcy" Veronica Roth

  Zapraszam na recenzję 

Autor: Veronica Roth

Tytuł:  Wybrańcy (org. Chosen Ones)

Data wydania:  kwiecień 2020 (w Polsce styczeń 2021)

Liczba stron: 520

Wydawnictwo: Media Rodzina

Gatunek: YA, Urban Fantasy, Science Fiction

Język oryginału: Angielski

Tom serii: #1


Veronica Roth jest autorką głośniej, dystopijnej trylogii "Niezgodna". Spod jej pióra wyszła także dylogia "Naznaczeni śmiercią" z gatunku science fiction.
                                                                            ☁ ☁ ☁

„Wybrańcy” zaczynają się tym, czym inne powieści się kończą – zwycięstwem bohaterów nad potężnym przeciwnikiem. Bowiem piętnaście lat wcześniej piątka zwykłych nastolatków została wskazana proroctwem do walki z Mrocznym – potężnym bytem niosącym zniszczenie Ameryce. Mroczny zrównał z ziemią całe miasta i zamordował tysiące ludzi.
Wybrańcy, bo takie miano zyskała piątka nastolatków, poświęcili wiele, by go pokonać. Po upadku Mrocznego świat wrócił do normalności… dla wszystkich poza nimi. Bo co można zrobić, jeśli jest się celebrytą z magicznym wykształceniem, kiedy nie ma już na nie zapotrzebowania? Ale czy na pewno?
                                                     (Opis fabuły pochodzi ze strony wydawnictwa)

Ci, którzy są na moim blogu dłużej i czytali starsze posty, mogą orientować się w mojej relacji z autorką. Ale dla przypomnienia - czytałam "Niezgodną", gdy została wydana w Polsce, tylko trzy podstawowe tomy, bez dodatków. Ja-licealistka byłam bardzo zaangażowana w historię w pierwszej części, niestety kolejne rozczarowały mnie i to bardzo. Nie przepadałam także za stylem pisania, jednak to mogło zależeć od tłumaczenia. Ale mimo wszystko nie byłam potem nawet ciekawa "Naznaczonych śmiercią". Gdy ostatnio dowiedziałam się, że pani Roth powraca z nową, wydawałoby się po opisie dosyć oryginalną historią, postanowiłam dać jej szansę.

Pomysł na fabułę wydał mi się dosyć intrygujący. No bo przecież to, co dzieje się z bohaterami, gdy wygrywają walkę ze złem, jak to wpływa na ich życie i jak sobie z nim radzą, to pytania, które prawdopodobnie wszyscy sobie kiedyś zadawali. I Veronica Roth postanowiła spróbować na nie odpowiedzieć. Ukazała, że pomimo sławy, pieniędzy, pozornej stabilności do końca życia, bohaterowie przeżywają traumę, z którą nawet po wielu latach nie potrafią sobie poradzić, a każdy z nich inaczej radzi sobie z codziennością.

Rozpoczynamy historię wraz z piątką bohaterów, później śledzimy losy trójki, jednak widocznie główną postacią jest Sloan. Trochę żałuję, że nie dostaliśmy więcej przeszłości i perspektywy pozostałych postaci, na pewno łatwiej byłoby zrozumieć ich działania i motywacje. Ale liczę na to w kolejnym tomie, bo jest kilka niedopowiedzeń i kilka dróg, jak można by rozwinąć bohaterów drugoplanowych.

Szczerze przyznam, że jednym z głównych powodów, dla których szybko przeszłam przez tę powieść są komentarze użytkowników goodreads. Pisali oni o wątku miłosnym na miarę Reylo (Rey i Kylo Ren ze Star Wars) i tu mnie całkowicie kupili. Od początku nie mogłam doczekać aż ta para się zejdzie. Czułam się trochę jak wtedy, gdy czytałam książki w liceum - wątki miłosne były proste, po prostu były, ale w napięciu oczekiwało się aż bohaterowie się do siebie zbliżą, mimo że nic szczególnego ich nie łączyło (oprócz pokrewieństwa dusz czy magicznego przeznaczenia czy czegoś). I mimo, że takie relacje są mało wiarygodne w prawdziwym życiu, to tutaj wszystko gra i mi osobiście bardzo się podobało.

Głównym moim zarzutem do "Wybrańców" jest brak wytłumaczenia działania magii w tym uniwersum. Do mniej więcej jednej trzeciej nie miałam pojęcia na czym polegają ich moce i jak się ich używa, a po skończeniu książki nadal jestem pełna wątpliwości (szczególnie jeśli chodzi o Chicago). Według mnie zabrakło jednego sensownego wprowadzenia do świata. Niejasny jest również dla mnie proces selekcji tytułowych wybrańców. Ten wątek został w pewnym momencie zapomniany. A szkoda.

★★★☆☆
Moja ocena dla tej pozycji to 3,5/5 gwiazdek. Widzę znaczną poprawę w autorce, pomysł jest ciekawy i inny od tego, co powieści młodzieżowe dotychczas nam oferowały. Liczę na rozwinięcie i dopowiedzenie kilku wątku w kolejnych tomach, ale moje ogólne wrażenia są bardzo pozytywne.

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.