Szukaj na tym blogu

sobota, 17 września 2016

"Notre Dame de Paris", Teatr Muzyczny w Gdyni.

Nareszcie rozpoczął się sezon teatralny.
Zapraszam na wrażenia.


Dla mnie był to pierwszy raz, gdy miałam przyjemność obejrzeć spektakl poza Warszawą. Do Gdyni na "Notre Dame de Paris" pojechałyśmy 14 września.

Ten francuski musical powstał na podstawie dziewiętnastowiecznej powieści Wiktora Hugo "Katedra Marii Panny w Paryżu". Oryginał miał swoją premierę we wrześniu 1998, autorem słów jest Luc Plamondon, muzykę skomponował Richard Cocciante. 9 września 2016 roku spektakl trafił na deski Teatru Muzycznego imienia Danuty Baduszkowej w Gdyni.

Więcej o polskich twórcach, obsadzie, przyszłych spektaklach i biletach znajdziecie na stronie teatru: http://www.muzyczny.org



Część z was pewnie wie, że jestem już po lekturze książki, więc historia nie była dla mnie niczym nowym. Widziałam także francuską wersję musicalu i większość piosenek dobrze znałam lub kojarzyłam. Ale zobaczyć to na żywo, w języku polskim to zupełnie nowe doświadczenie.

Jest kilku aktorów grających wymiennie te same role, ja znałam trzech (Michał Grobelny, Jan Traczyk, Łukasz Zagrobelny) i oczywiście żaden z nich nie grał tego dnia, którego ja widziałam musical. Za to w roli Quasimodo pojawił się Janusz Kruciński, który grał Valjeana w Teatrze Roma i z nagrań kojarzyłam jego głos (i gdy śpiewał teraz, od razu przypominali mi się "Nędznicy").

Ogólnie jestem bardzo usatysfakcjonowana grą i śpiewem aktorów. Najbardziej w pamięć zapadli mi Ewa Kłosiewicz. która genialnie wykonała partie Esmeraldy, Weronika Walenciak w roli Fleur de Lys i grający moją ulubioną postać Maciej Podgórzak, czyli Gringoire. Jego "Czas katedr" był niesamowity, szczególne śpiewany a capella, na sam koniec. Aktor ma cudowny talent i dzięki niemu pokochałam Gringoire'a jeszcze bardziej.

Jestem zawiedziona tylko tłumaczeniem "Belle", ponieważ znałam inną wersję i to bardzo dobrze. Nie rozumiem, dlaczego utworu nie można przetłumaczyć raz a dobrze, tylko za każdym razem powstają nowe wersje tej samej piosenki..

Scenografia pochodziła z pierwszej wersji, z 1998 roku. Była dosyć prosta, ale za to niesamowicie widowiskowa. Dowód na to, że nie potrzeba wiele by uzyskać pierwszorzędny efekt, o którym widz szybko nie zapomni.

A teraz przejdę do tego, co zrobiło na mnie największe wrażenie. I mam na myśli choreografię. To jest coś nie do opisania, naprawdę, nie jestem w stanie opisać jak było to dobrze zrobione, dopracowane, ile wysiłku musieli włożyć artyści by uzyskać tak spektakularny rezultat. To trzeba zobaczyć na własne oczy.

Jeśli jesteście z Trójmiasta albo nie macie problemu z dojazdem do Gdyni to koniecznie wybierzcie się na "Notre Dame de Paris". Gwarantuję, że nie zawiedziecie się i wyjdziecie stamtąd bardzo zadowoleni.

5 komentarzy:

  1. Byłam tego samego dnia! Robi wrażenie. Kto nie był- polecam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie siedziałaś? Ja byłam na balkonie i widok był niezły ;)

      Usuń
  2. 1 rząd! ;)
    i widok był taki, że część mnie tam umarła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, ale nie wiem, czy gdybym była tak blisko sceny to bym to przeżyła ;)

      Usuń
    2. Warto było trochę umrzeć ;)
      Już myślę kiedy się wybrać znowu, ale chyba nieprędko (mieszkam na Śląsku)
      Pozdrowienia z południa Polski :D

      Usuń