☁Zapraszam na wrażenia.☁
To był mój czwarty raz, gdy widziałam spektakl w Teatrze Rampa (wcześniej byłam na "Tajemniczym ogrodzie" i dwa razy na "Rent"), ale pierwsza premiera.
"Jesus Christ Superstar" to legendarny musical, który na przełomie lat 60. i 70. XX wieku stał się jednym z największych przebojów w historii światowego teatru muzycznego.
Webber i Rice zaproponowali rewolucyjną wręcz wersję Ewangelii zinterpretowaną dla pokolenia Dzieci Kwiatów. Stworzyli niezwykłą rockową opowieść, w której postać Chrystusa została wystylizowana na pierwszego w dziejach młodzieżowego idola. Coś w tym pomyśle było, bo popularność tego tytułu do dzisiaj budują liczne wystawienia na całym świecie.
Teatr Rampa dorzuca do niej skromną cegiełkę, proponując unikalną inscenizację koncertową tego rockowego musicalu.
Odtwórcami głównych ról są Jakub Wocial (Jezus), Sebastian Machalski (Judasz) i Natalia Piotrowska (Maria Magdalena).
Więcej o obsadzie i twórcach znajdziecie pod tym linkiem.
Więcej o obsadzie i twórcach znajdziecie pod tym linkiem.
Niestety, spektakl w tym roku był grany tylko 5 razy (dziś ostania szansa żeby się wybrać). Jednak znalazłam informację, że w przyszłym roku także będziemy mieli szansę go zobaczyć ("Zapewniamy jednak, że musical powróci za rok, od 21 marca, w kilkunastu przedstawieniach. Sprzedaż biletów otwarta zostanie 3 stycznia 2017."). Co jest równoznaczne z tym, że pewnie ponownie kupię bilety, bo jestem zachwycona.
Nie było to moje pierwsze spotkanie z "Jesus Christ Superstar", bo wcześniej widziałam filmową wersję. Ale w tym przypadku nawet nie ma porównania, to zupełnie inne doświadczenie.
Na sukces tego musicalu złożyło się wiele czynników. Zaczynając od scenografii, przez kostiumy, efekty, choreografię, po orkiestrę - wszystko było ze sobą idealnie zgrane i dopasowane. Znakomita gra aktorska i rewelacyjne wykonania utworów sprawiły, że widownia nie mogła wyjść z podziwu, a każdy oddzielny występ nagradzany był gromkimi brawami.
Aktorzy grali przekonująco, autentycznie, każdy z nich nadał szczególny charakter postaci, którą grał.
Jakuba Wociala miałam już przyjemność usłyszeć w "Rent" (no i chyba przesłuchałam wszystkie jego nagrania jakie znalazłam na YouTube), więc wiedziałam na co go stać, ale nawet mimo to byłam pod wrażeniem jego umiejętności wokalnych (po prostu rozpływam się jak on śpiewa, za każdym razem).
Za to grający rolę Judasza Sebastian Machalski był dla mnie sporym zaskoczeniem. Nigdy wcześniej go nie słyszałam i teraz się zastanawiam gdzie on był całe moje życie.
Głos Natalii Piotrowskiej znałam dobrze ze Studia Accantus. Przynajmniej tak mi się wydawało. Bo to jak cudownie śpiewa na żywo jest nie do opisania, naprawdę, została moją nową bohaterką.
*A jeśli już jesteśmy przy obsadzie to nadal nie wiem, kim była Dominika Łakomska.
Nie chcę się za bardzo wypowiadać na temat choreografii, bo nie jestem fanką tańca nowoczesnego, więc skupmy się na samych tancerzach. Widać było, w ich ruchach, sylwetkach, że nie są amatorami, doskonale wiedzą co robią i że włożyli w to mnóstwo pracy.
Dodam jeszcze, że nie wszystko działo się na scenie, ale też na widowni, między rzędami. Ja osobiście bardzo to lubię, gdy aktorzy stoją blisko mnie, jestem w środku wydarzeń, wspaniałe uczucie.
"Jesus Christ Superstar" opowiada historię większości dobrze znaną, ale w interpretacji Rampy jest coś wyjątkowego, na długo zapadającego w pamięć.
Jak to powiedziała moja siostra, było to dosłownie boskie przedstawienie.