☁ Zapraszam na recenzję ☁
Autor: Melissa Albert
Tytuł: Kraina nocy (org. The Night Country)
Data wydania: styczeń 2020 (w Polsce październik 2020)
Liczba stron: 332
Wydawnictwo: Media Rodzina
Gatunek: Fantastyka, YA
Język oryginału: Angielski
Tom serii: #2
Jest
to drugi tom serii. Recenzję pierwszej części, czyli „Hazel wood” możecie
przeczytać na blogu pod tym linkiem.
☁ ☁ ☁
Z pozoru zwyczajni bohaterowie, wiodą życie pełne niecodziennych zagadek do rozwiązania. Osamotnieni w mrocznej dolinie Krainy nocy, muszą wykazać się dojrzałością, by odkryć tajemnice śmierci baśniowych postaci. Autorka w mistrzowski sposób prezentuje też Nowy Jork, który obserwujemy w tle wydarzeń. Z dbałością o drobiazgi opisuje jego realny charakter, malując równocześnie niezwykły obraz baśniowych krain. Waleczni Finch i Alice nie poddają się nawet w obliczu nadchodzącego końca świata. Nie potrafią wyobrazić sobie gromu zniszczeń, który może nadejść. „To powinien być ogień albo powódź czy jakiś superwirus” – rozmyślają. Pozbawieni kontaktu ze sobą, muszą rozwiązać tę samą kryminalną zagadkę. Samotność wydaje się największą przeszkodą również wtedy, gdy sprawa okazuje się znacznie poważniejsza, niż można by przypuszczać…
(Opis fabuły pochodzi ze strony wydawnictwa)
W
paru słowach przypomnę co pisałam odnośnie pierwszego tomu i co nie uległo
zmianie w tym. Główną bohaterką jest dorosła już Alice. Nadal dawkowane nam są
kolejne „Opowieści z Uroczyska”. Dostajemy mnóstwo porównań do popkultury, co
dla mnie zawsze jest na plus. Rozdziały są krótkie, a przez książkę się płynie.
Ja miałam możliwość przeczytania tej książki przedpremierowo, jeszcze przed
korektą, więc mam nadzieję, że drobne błędy jakie jeszcze tam były nie wpływają
na mój odbiór lektury.
Mimo
iż przenieśliśmy się z lasu do miasta to autorce udało utrzymać się ten
baśniowy, mroczny charakter opowieści. Wyraźne czujemy tajemnicę i jakieś
nieszczęścia czyhające na bohaterów. Klimat książki wspaniale współgra z obecną
pogodą, więc to była dobra decyzja, aby wydać ją właśnie teraz. Deszcz, wilgoć,
mgła i mrok pozwalają nam przenieść się do „Krainy nocy”.
Poprzednio
pisałam, że Alice jest okropna, szczególnie w relacjach z innymi ludźmi. Tutaj
na szczęście trochę się ogarnęła i dorosła. Mocno wpłynęły na nią doświadczenia
opisane w „Hazel wood”. Jednak jej relacje z innymi, szczególnie z matką nadal
nie są idealne. Zbyt dużo między nimi niedopowiedzeń, żeby mogły sobie do końca
zaufać.
To na
co najbardziej czekałam to powrót Fincha. Jest moją ulubioną postacią. Dostał
teraz własną, rozbudowaną przygodę, bo część rozdziałów prowadzonych jest z
jego perspektywy. Cieszę się, że miał swoje 5 minut, dla mnie to nadal
najlepszy bohater tej serii.
Mam
duży problem z postaciami drugo- i trzecioplanowymi. Jest ich kilka, dla mnie
mają podobne imiona (których obecnie już nawet nie pamiętam), a wszystkie zlały
mi się w jedną całość i pewnym momencie przestałam już rozróżniać kto jest kim
i co zrobił. Wpłynęło to mocno na moje odczucia co do rozwiązania głównej
tajemnicy tego tomu, bo gdy ujawniono w końcu kto jest tym złym to ja długo się
zastanawiałam, która to była postać.
Ta
część na pewno jest równiejsza od poprzedniej, autorka powoli wyrabia się jako
pisarka, widzi, gdzie popełniła błędy i stara się wyciągnąć z nich wnioski.
★★★☆☆
Moja ocena dla tej pozycji to 3/5 gwiazdek. Jest to na pewno coś dla fanów klimatu Halloween, baśni i mrocznych „leśnych” historii. Sądzę, że z każdym tomem może być coraz lepiej.
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.