Szukaj na tym blogu

czwartek, 7 kwietnia 2016

"Jej wszystkie życia" Kate Atkinson.

Zapraszam na recenzję.
Może zawierać spojlery związane z treścią powieści.

Autor: Kate Atkinson
Tytuł: Jej wszystkie życia (org. Life after life)
Data wydania: marzec 2013 (w Polsce marzec 2014)
Liczba stron: 568
Wydawnictwo: Czarna owca
Gatunek: Science fiction, powieść historyczna
Tom serii: Powieść jednotomowa

Oprócz powieści obyczajowych, Kate Atkinson jest również autorką serii kryminałów o Jacksonie Brodiem.

Jest 11 lutego 1910 roku. W pewnym domu w Anglii rodzi się dziewczynka, Ursula. I umiera. Dokładnie tego samego dnia przychodzi na świat ta sama dziewczynka, przeżywa wciąż to samo życie, jednak nie jest tego świadoma. Poznajemy jej historię, każdy kolejny żywot.

Gdzieś do swojej jednej trzeciej książka jest masakrycznie nudna. Serio. Bohaterka rodzi się, dożywa pewnego momentu i umiera. I tak kilka razy i czytamy na nowo bardzo podobne do siebie opisy tych samych wydarzeń. Oczywiście następuje parę zmian, ale mimo to ta pierwsza cześć jest bardzo monotonna i trudno było mi przez nią przebrnąć. Nawet zastanawiałam się czy nie odłożyć tej książki (wypożyczyłam ją z biblioteki, więc nawet nie byłoby mi szkoda wydanych pieniędzy). 

Ale na szczęście jakoś przez początek przebrnęłam i doszłam do właściwej akcji, najciekawszych wątków, czyli do drugiej wojny światowej, w której bohaterka bierze udział. I te właśnie fragmenty czytało mi się najlepiej, najbardziej mnie zaintrygowały. Podoba mi się sposób w jaki autorka przedstawiła wojnę, nie jako suche fakty, liczby, daty, ale codzienność widzianą oczami młodej dziewczyny oraz odczucia i reakcje osoby, która jest świadkiem tak tragicznych wydarzeń.

W poszczególnych życiach przeplatało się kilka wątków miłosnych. Oczywiście faceta, któremu kibicowałam szlag trafił, skończyło się to tragicznie i sądzę, że autorka mogłaby to inaczej rozegrać. Związkiem, który szczególnie zapadł mi w pamięć było małżeństwo Ursuli. Nienawidziłam jej małżonka, należał do typu ludzi, z którymi nawet nie chce się przebywać w jednym pomieszczeniu, bardzo nie wiedziałam o co mu chodzi i to też nie zostało wyjaśnione. Ale tu bohaterka bardzo zyskała w moich oczach, bo jak tylko uświadomiła sobie, że coś jest nie tak to uciekła, nie obwiniała się za jego humory, nie starała się dostosować, tylko po prostu go opuściła. Za to plus.

A teraz o zakończeniu, które według mnie jest trochę bezsensowne. Zakończenie jest dosyć nagłe, pojawia się nowy "wątek" niewspominany wcześniej w książce, Ursula planuje coś, dopracowuje szczegóły, robi to , co chce zrobić, po czym umiera i rodzi się na nowo, tak naprawdę nic nie zyskując. Przez co dostajemy prawie 600 stron powieści, która w sumie nie ma żadnego punktu docelowego, nie jestem fanką tego typu powieści.

Moja ocena dla tej pozycji to 6/10. Jest dobrze napisana i warto po nią sięgnąć, choćby dla samego środka tej książki, relacji z tego co przeżywa bohaterka, jak odnajduje się w różnych sytuacjach i jakie uczucia jej przy tym towarzyszą.

Znacie "Jej wszystkie życia"?

6 komentarzy:

  1. Książka w jakimś momencie przykuła moje oko ale kiedy czytam twoją recenzję to sie troche zniechęcam. Nie lubie jak w ksiazce dzieje sie jedno i to samo. Lubie oryginalność.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem. Może kiedyś. Wydaje mi się, że książka jest podobna do Pierwszych piętnaście żywotów Harrego Augusta, której nie czytałam, ale słyszałam lepsze opinie niż Jej wszystkie życia.

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym, że bohater przeżywa wciąż jedno życie podobieństwa się kończą. "Harry August" jest faktycznie lepszy, ale to dwie książki o zupełnie różnej tematyce :)

      Usuń
  3. Ale mi się podoba ta okładka z różą <3
    Książkę mam w planach, ale chyba tych dalszych

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mnie nie przekonałaś...
    Ale okładka z różą cudowna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ktoś się interesuje tematyką wojenną to ta książka jest ciekawa, inaczej czytający ją pewnie by się wynudził ;)

      Usuń