Szukaj na tym blogu

sobota, 13 lutego 2016

"Pięć ostatnich lat", Teatr Roma.

Jednym z moich prezentów urodzinowych był bilet na musical "Pięć ostatnich lat".
Zapraszam na wrażenia.



Poprzednio dzieliłam się z wami moimi wrażeniami z musicalu "Rent", wystawianego przez Teatr Rampa.

"Pięć ostatnich lat" to jedna z ostatnich premier teatru muzycznego Roma, znajdującego się w Warszawie. Reżyserem jest Wojciech Kępczyński, teksty utworów przełożył Michał Wojnarowski. Autorem oryginału jest Jason Robert Brown. Spektakl trwa około 1,5 godziny. Zainteresowanych, po więcej informacji odsyłam na stronę teatru.

Główne role (w spektaklu, który widziałam) grali Łukasz Zagrobelny i Natalia Krakowiak. Inna opcja to Rafał Drozd i Weronika Bochat.



Najogólniej rzecz ujmując, jest to historia małżeństwa powieściopisarza i młodej aktorki, pokazana z ich perspektywy na przestrzeni pięciu lat. Jednak z góry wiem, że ten związek jest skazany na porażkę.

W przedstawieniu są tylko dwie role - Jamie i Cathy, co było wyzwaniem dla aktorów, którzy je grali i  udało im się mu sprostać. Jednak szczerze przyznam, że spodziewałam się więcej po Natalii Krakowiak, coś nie do końca odpowiadało mi w jej roli.

Ogólnie bardzo podobała mi się scenografia, ale na tę scenę na pewno bym nie chciała wejść . Obrotowa scena z kręconymi schodami robi wrażenie, gdy się ją ogląda z widowni, ale jeśli sama miałabym po tym chodzić... jest to spełnienie moich najgorszych koszmarów.

Orkiestra była świetna, naprawdę dobrze zagrali (piszę, jakbym się na tym znała), szczególnie przypadł mi do gustu pan z dzwoneczkami. Ada od samego początku była zachwycona wiolonczelą.

Jamie był pisarzem, co bardzo mi się podobało, w jednej ze scen podpisywał własną książkę, a ja przez kilka minut próbowałam odczytać jej tytuł (nawyk książkoholika).

A teraz to co mi się nie podobało. Zacznę od największego błędu w tym musicalu, spowodowanego już przez Jasona Browna. Ale najpierw krótkie wprowadzenie. Poszczególne lata były opowiadane raz z perspektywy Cathy, raz z Jamie'ego. I mimo, że oboje znajdowali się na scenie to zawsze śpiewała tylko jedna osoba. I pomijając fakt, że brakowało choćby jednego porządnego duetu, to nawet rozmowy zamieniały się w monolog, osoba zadająca jakieś pytanie musiała sama sobie na nie odpowiedzieć, ta druga stała i tylko się patrzyła (o ile się w ogóle patrzyła, bo Cathy przewracała oczami z  wiecznie obrażoną miną).

To wróćmy do Natalii Krakowiak. Wokalnie było dobrze, jej głos mi się podoba. Aktorsko już lekko gorzej. Myślałam, że to jedna z jej pierwszych ról, jednak okazało się, że ma całkiem niezły staż w Teatrze Buffo. Według mnie, tutaj wypadło trochę sztucznie, jak wcześniej wspominałam, cały czas wyglądała na obrażoną. 

I oczywiście nie zagrali mojej piosenki. Bo nie. Znaczy wiedziałam, że nie ma jej w repertuarze, ale mimo wszystko jestem rozczarowana, że jej nie zagrali. Chodzi mi o "I could be in love with someone like you". Piosenki pochodzi z tego musicalu, ale ogólnie się jej w trakcie nie śpiewa. Czemu? Nie wiem. 

Ogólnie musical nie był zły, ale zabrakło w nim tego czegoś. Może to ze względu na to, że jest tak mało bohaterów nie spodobał mi się tak bardzo. A poza tym ja uwielbiam grupowe piosenki ("One day more", "Seasons of love"), podczas nich zawsze mnie ciarki przechodzą. A tu czegoś takiego nie dało się zrobić, z oczywistych powodów.

Nie jest to jeden z tych spektakli, który wbija w fotel i który koniecznie trzeba zobaczyć, ale miło spędziłam przy nim czas, a każdego ze stolicy i okolic zachęcam do zapoznania się z tytułem.

Słyszeliście o "Pięć ostatnich lat"?

4 komentarze:

  1. Nie znam, bo raczej musicale mnie nie interesują, ale obejrzałam filmik, który podlinkowałaś i stwierdzam, że facet ma fajny głos :) Buziaki, Idalia :*

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię musicale, słyszałam o tym i wydaje się mi się fajny!
    buziaki :*
    http://cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam tylko film z Anną Kendrick. Szczerze mówiąc historiaśrednio przypadła mi do gustu. Raczej nie zdecydowałabym się na teatr, choć gdybym dostała bilety to z pewnością bym je wykorzystała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tym spektaklu, ale pewnie dlatego, że nie często bywam w teatrze. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń